12.09.2010

[Raport z sesji] Nixon Town - Baza


Bohaterowie:

Jack Maverick (Moja skromna osoba) – Kowboj z Teksasu

John Aghaton (Paweł) – Stróż prawa z NJ

Kurt Tramp (Przemek) – Tropiciel z nieznanej osady

John Smith (Krzysztof) – Sędzia z Teksasu

Najemnicy to ludzie nieprzywykli do egzystencjonalnych rozmyślań. Swoi to swoi, goście od Zotta to cioty i niezdyscyplinowana zbieranina, a reszta zwyczajnie zasługuję na kulkę. Gracze muszą się postarać, aby jak najszybciej zyskać sobie nieco szacunku. Oby zdążyli, zanim zacznie się poważniejsza strzelanina, bo przecież przypadkowe strzały w plecy „sojuszników” zdarzają się nawet najlepszym wojownikom…

Z powrotem w bazie

Drużyna skierowała się ze zdobytymi gamblami do oczyszczalni. Pierwsze spotkanie oko w oko z szefową najemników nie wypadło pomyślnie. Specjalista oddelegowany do zajmowania się przyniesionym sprzętem, został upomniany za błąd drużyny, która nie przetransportowała znalezisk w specjalnym pojemniku, narażając całą bazę na niebezpieczeństwo. Po wycenie, przyszedł czas na odpoczynek oraz kontrolę medyczną. Zott – przedstawiciel miasteczka oraz przełożony ludzi z Nixon Town, przypomniał o konieczności zdobycia radia, oraz problemach z dostawami. Vincent, który podczas eskapady poczuł się źle, musiał pozostać w łóżku. Na szczęście pierwsze badania nie wskazywały na infekcję pozostałościami po ataku biologicznym. Przy okazji rozumowy z Zottem, gracze dowiadują się, że muszą przygotować się na nieprzyjemności ze strony najemników oraz ich szefowej. Chodzi o jakieś stare zatargi, a także rozbieżności w ocenie obecnej sytuacji oraz metod rozwiązania problemów. O wrogim stosunku najemników przekonują się dosyć szybko, gdy podczas wieczornego obchodu zostają otoczeni w ciemności przez kilka osób, wyraźnie szukających okazji do bójki. Nieprzyjemną sytuację ratuje fakt, że jeden z napastników – mechanik opiekujący się ciężarówkami, rozpoznaje wśród bohaterów rodaka z Nowego Jorku. Patriotyzm przeważył nad niechęcią, i mechanik, który najwyraźniej cieszył się autorytetem, odwiódł pozostałych od ataku. Pozostałą część wieczoru grupa spędziła na popijawie i gromadzeniu cennych informacji. Wydatnie pomógł posiadany przez graczy alkohol. Przed spoczynkiem, grupa odwiedziła jeszcze kucharza, załapując się na kolejną porcję informacji oraz ciepły i smaczny posiłek. Następnego dnia, przyszła wiadomość o kolejnych opóźnieniach i atakach na konwoje z dostawami. Uziemieni gracze, oczekując na odzież ochronną konieczna od eksploracji ruin, postanowili wykorzystać wolny czas, na odpoczynek i doszkolenie. Przy okazji nadarzyła się okazja, aby w bardziej cywilizowany sposób zmierzyć się z najemnikami. Na najniższym piętrze parkingu, urządzono niewielką strzelnicę. Zasady były proste: Strzelanie z tej samej, krótkiej broni, do tarczy ustawionej piętnaście metrów od stanowiska. Trzy rundy – szybkie wystrzelenie trzech pocisków, strzał szybki i mierzony, a także ostatnia konkurencja, czyli strzelanie precyzyjne.

Lekcja strzelania

Po podliczeniu punktów zwycięzcą okazał się młody chłopak, którego gracze spotkali na warcie, podczas powrotu z przepatrywania opuszczonej restauracji. Wspólna rywalizacja zaostrzyła jednak relację między najemnikami a drużyną. Doszło do niewielkiej przepychanki, która prawdopodobnie przerodziłaby się w poważniejszą burdę, gdyby nie kompletne zaskoczenie, jakim było nagłe pojawienie się Łowców niewolników, którzy korzystając z zamieszania rozpoczęli przygotowany wcześniej atak. Na teren parkingu przedostali się tunelem kanalizacyjnym, którego wylot nie został odpowiednio zabezpieczony. Zaskoczony strażnik został powalony i zasztyletowany. Łowcy przejęli też jego broń – strzelbę śrutową. Atak Łowców mógł przerodzić się w rzeź zaskoczonych najemników. Na szczęście atakujący zostają w porę dostrzeżeni, i walczący ze sobą mężczyźni rozbiegają się szukając osłony. Znaczna cześć obrońców nie miała przy sobie broni, którą zostawiono w namiotach. Również gracze część swojego arsenału pozostawili u rusznikarza. Na domiar złego, w momencie ataku, z pobliskich ruin zaczęto ostrzeliwać górne piętra parkingu, uniemożliwiając ewentualną pomoc dla broniących się na dole. Bohaterowie, z których tylko Jack i Aghaton byli uzbrojeni, szukając ochrony przed kulami, starali się znaleźć coś, co nadawało by się do obrony. Jack w efektownym stylu przeturlał się zza przeszkody, strzelając z bliskiej odległości z rewolweru do nadbiegającego napastnika. W tym czasie Aghaton schował się za autobusem, zza którego wychodzili Łowcy. Były specpolicjant z NJ dał popis umiejętności walki bronią białą, gazrurką masakrując wybiegających zza przeszkody ludzi. Napastnik ze strzelbą zbierał śmiertelne żniwo, powalając dwóch najemników oraz raniąc Kurta, próbującego trafić go rzuconym ze znacznej odległości kawałkiem gruzu. W tym czasie na dolne piętro zdołało dotrzeć wsparcie, ściągając na siebie ogień atakujących. John dorwał się do karabinu Winchester, opuszczonego przez zmiecionego celnym strzałem najemnika, aby następnie skutecznie powstrzymać szarżę uzbrojonego w nóż desperata. W momencie, gdy uzbrojony w strzelbę Łowca opróżnił magazynek, pozostali zaczęli się wycofywać, masakrowani przez celny ostrzał i szarżę Aghatona. Nowojorczyk, nieostrożnie wychylający się zza osłony, został raniony. Atak zakończył się wysadzeniem wejścia do kanalizacji przez Jacka, który odebrał materiał wybuchowy z rąk sparaliżowanego strachem najemnika. Atak został odparty, a kryjący się w ruinach strzelcy przegonieni. Bohaterowie ruszyli za uciekinierem, który wymknął się z budynku, wchodząc do kanałów innym wejściem. Niestety dla niego, tunel okazał się zawalony, i przyparty do muru, cudem uniknąwszy wystrzelonych w ciemności pocisków, popełnił samobójstwo.

Porządki

Po powrocie do bazy, na niedawnym polu bitwy zastali szefową najemników, klęczącą nad martwymi najemnikami. Poleciła graczom przesłuchać pojmanego więźnia. W tym czasie Aghaton zastąpił rannego kierowcę ciężarówki, aby za pomocą ciężkiej maszyny przesunąć zalegające na piętrze wraki, blokując wlot zawalonego tunelu. Gdy wjeżdżał na górne piętro, zaczął nagle tracić przytomność. Jak się okazało, otumaniony adrenaliną organizm ignorował otrzymaną ranę, co niestety zakończyło się znaczną utratą krwi. Nowojorczyk został opatrzony i zmuszony do pozostania w łóżku. Przesłuchanie nie przyniosło żadnych rewelacji, poza wiadomością, że przywódca najemników rekrutuje okoliczne bandy szabrowników i bandytów, zmuszając ich do polowania na ludzi. Nieposłuszni są natychmiastowo eliminowani. Ciężki, pełen wrażeń dzień miał się ku końcowi i nadszedł czas na odpoczynek.