21.11.2011

Knajpa "Paragraf"

Jeśli miałbym wskazać rzecz charakterystyczną dla całych Zasranych Stanów Ameryki, to bez wątpienia wymieniłbym knajpki, które wyrastają niemal wszędzie tam, gdzie zbierze się jakaś grupka ludzi. Bary, spelunki, zajazdy, mordownie, jakkolwiek nazwy nie użyjesz na określenie tego miejsca, jest ono kulturalnym centrum okolicy, gdzie każdego wieczora miejscowi szukają rozrywek, informacji lub okazji do drobnego handlu. Każdy wie, że od barów rozpoczyna się zwiedzanie osady – tam poznasz miejscowe zwyczaje, zasięgniesz języka i zawrzesz znajomości. Możesz też narobić sobie wrogów, ładując się z butami tam, gdzie cię nie chcą. Zarzuciłem tekst z knajpami, bo jest w Teksasie taka jedna, gdzie dowiesz się praktycznie wszystkiego na temat przedwojennego prawa, a także jego bardziej lub mniej udanych modyfikacji. Wiem, że takie rzeczy można załatwić chociażby w Nowym Jorku, ale miejsce o którym mówię jest specyficzne. „Paragraf” prowadzi, wraz z rodziną, stara Ginny McLean, wnuczka sławnego adwokata Craiga McLeana, który podobno posłał za kraty któregoś tam z kolei prezydenta. Byłem tam kilka razy i nigdy nie widziałem, żeby ktoś tak dostojnie nalewał piwo. Stara jest skarbnicą wiedzy, potrafiącą z pamięci recytować dowolne fragmenty przepisów prawnych obowiązujących przed wojną. Wszystko fajnie, ale gdyby tylko o to chodziło, to lepsze sztuczki robią zmutowane szympansy w obwoźnym cyrku. W knajpie możesz spotkać prawdziwe sławy w branży Sędziów i Łowców Nagród. Spotkasz tam zarówno weteranów, jaki i zupełnych żółtodziobów. Bez problemu posłuchasz opowieści, znajdziesz jakieś zlecenie lub sam zlecisz komuś robotę. Podobno nawet za pośrednictwem starej możesz próbować kontaktować się ze Stalową Policją, toteż bądź grzeczny i udawaj zainteresowanie, kiedy będzie wymieniała Ci kolejne paragrafy.

„Paragraf” znajduje się na obrzeżach miasteczka Amarillo, i z zewnątrz wygląda jak przeklęta twierdza. Masz tam zasieki, blokady drogowe, kolczatki, wzmocnione ogrodzenie ze strzelnicami i wysoką jak jasna cholera strażnicą przylegającą do właściwego budynku - dawnego komisariatu drogówki. Podobno wjazd został zaminowany, na wypadek gdyby ktoś wyłamał bramę. Zawsze gdy tamtędy przechodzą, mam ciarki na plecach. Generalnie z zewnątrz nie powiedział byś, że można się tam napić browara i zjeść potrawkę z węża, a to ze względu na bliskość Południowej Hegemonii. Miejsce to przetrwało niejeden najazd, i w razie zagrożenia służy za schronienie dla okolicznych farmerów i kowbojów. Goście, którym praworządni kilka razy zaleźli za skórę, jakoś nie mogą znieść faktu, że tylu ich zebrało się na raz w jednym miejscu. Kilka razy próbowano wedrzeć się do środka, żeby dosięgnąć któregoś z Sędziów, lecz za każdym razem napastnicy zbierali zabawki i wracali do domu. Zanim jednak napalisz się na wizytę, wiedz, że wstęp tylko w krawatach, to znaczy, że musisz mieć zaproszenie lub kartę członkowską. Jak ją zdobyć? Wystarczy cenić sobie ład i porządek. Złowisz kilku bandziorów, twoje imię skojarzy się któremuś ze stałych gości i zostaniesz oficjalnie wprowadzony na salony. Sława i reputacja to w tej branży podstawa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz