12.06.2020

Sesje RPG przez Messenger

A stało się to razu pewnego, gdy robiłem sobie krzywdę przeglądając ogłoszenia o sesjach RPG na Facebooku. 
   Boli mnie to okrutnie, że nie mam czasu i nie potrafię się tak zorganizować, aby skorzystać z choćby jednej z licznych ofert wspólnej gry. W tym bólu szukam impulsu do zrywu, mobilizacji, aby znów bawić się jak za dawnych czasów. Wydawać by się mogło że ponownie nic z tego, kiedy to moim oczętom ukazało się ogłoszenie o sesji tekstowej rozgrywanej przez Twarzoksiążkowy komunikator Messenger. Tematyka proponowanej rozgrywki zupełnie do mnie nie trafiła, jednak w głowie kiełkować począł pomysł wykorzystania tej metody gry, aby ponownie zanurzyć się w ulubionych klimatach.
Lubię ten moment, tak jak zapewne narkoman lubi chwilę gdy ulubiona substancja zacznie krążyć po wygłodzonym organizmie. Umysł skupia się wokół pewnej problematyki, obrabia ją i kształtuje zręby planu. Jednocześnie wyobraźnia rusza pełną parą, tworząc odpowiedni dla gry fabularny pakiet startowy. O ile z tym drugim nie było problemu, o tyle sama konstrukcja gry wymagała głębszej analizy.
   Fabularna gra tekstowa ma swoją specyfikę. Dysponowałem niewielkim doświadczeniem rozgrywek PBF (Play by Forum) i za każdym razem początkowego zapału i zaangażowania wystarczyło na kilku rund wpisów. Czynnik ludzki. Konieczność zachowania regularnej aktywności na forum szybko okazywał się barierą nie do przeskoczenia. Brak deklaracji kluczowych aktorów niweczył całą scenę. Gdy do tego dochodziły działania szczegółowe, jak np. konflikt, który trzeba było rozstrzygnąć, okazywało się że zwykła potyczka z bandą rabusiów rozgrywana była przez miesiąc, w czasie którego i tak zapewne ktoś się wykruszył i Mistrz Gry musiał decydować za niego, lub zgrabnie usunąć go ze sceny. Zwykła potyczka, o niewielkim znaczeniu fabularnym, bardziej radosny przerywnik głównego wątku, mógł skutecznie wyssać całą twórczą energię uczestników. W sesjach tekstowych jeszcze istotniejsza staje się rola Mistrza Gry jako moderatora. Wykluczyłem więc na wstępie próbę symulowania zwykłej sesji za pomocą tekstu. Szukając więc dalej odpowiedniej formuły, przypomniałem sobie o pewnej grze z gatunku Indie RPG. Quiet Year, bo o nim mowa, to postapokaliptyczna symulacja społeczności, która nagle dostaje szansę na rozwój. Jeden rok spokoju na umocnienie się, rozwiązanie własnych problemów i przygotowanie na katastrofę, która może nadejść zimą. Gracze wcielają się w społeczność jako całość, podejmując decyzje o kierunkach rozwoju i reakcjach na problemy. Każdy ma szansę wprowadzać swoje pomysły, pamiętając jednak o tym co uczyniono wcześniej, gdy do głosu dochodził inny gracz i co umieszczono na mapie. Nie była to gra w skrupulatnie liczenie zasobów, a raczej symulacja aspektów życia społecznego: problemów z wydatkowaniem zasobów, konfliktów w skali mikro i makro, dróg rozwiązywania problemów czy reakcji ogółu na zdarzenia losowe. W normalnych warunkach rozgrywka trwa do dwóch godzin. Tworzy się na kartce papieru szkic mapy na której za pomocą piktogramów zaznacza się poczynione w trakcie gry zmiany. Każdy gracz ma swobodę działania. Musi jedynie odnieść się do wylosowanej ze specjalnej listy kwestii, stworzyć odpowiedni element fabularny i włożyć go do kreowanego wspólnie świata. Grę przetestowałem na żywo. Zdała egzamin. Mgliście przedstawiony zarys fabularny pozwala bez najmniejszego problemu przenieść grę do świata Neuroshimy. Przekonwertowanie zasad aby dostosować je do specyfiki gry tekstowej nie nastręczyło wiele problemów.
   Tak przygotowany zebrałem ekipę, solennie informując towarzyszy o specyfice gry. Co do wybranych osób byłem pewien, że są solidni i dojrzali. Znam ich osobiście z pracy. Było to niezwykle istotne, gdyż staram się zawsze zminimalizować ryzyko związane z czymś, co już wcześniej określiłem jako czynnik ludzki, czyli ten element RPG, który jest zarówno jego siłą jak i przekleństwem. Gdy już wszystko było gotowe, termin startu ustalony, utworzyłem odpowiednią grupę na Messengerze. 

Poniżej prezentuję pierwszą część naszej konwersacji, w której pokrótce określiłem zasady gry i dokonałem fabularnego wprowadzenia. W kolejnych częściach zamieszczę samą rozgrywkę.

 Część I : Technikalia i wprowadzenie 
 
Technikalia:

Gramy na systemie Quiet Year, przerobionym i zmodyfikowanym na potrzeby grania przez FB. Pierwotnie jest to gra oparta o rysowaną mapę, my poradzimy sobie za pomocą tekstu. Otoczenie gry, które stworzę na bazie wytycznych z mechaniki Quiet Year opierać się będzie fabularnie o świat innego RPG - Neuroshimy.

Wcielę się w rolę zarówno MG jak i Gracza. Będę zaznaczał wyraźnie, kiedy piszę jako MG zarzucając podsumowanie. Przewiduję maskymalnie 12 tur wpisów. Sesja będzie uboga w oprawę graficzną. Obowiązuje tylko jedna grafika symbolizująca miejsce naszej rozgrywki, która ma dać wstępne ziarno dla wyobraźni o terenie, na jakim przyjdzie nam grać. Odnośnik do niej zostanie przesłany wraz z wpisem wprowadzającym. Chodzi o to, aby nasza rozgrywka była maksymalnie uproszczona, aby można było grać za pomocą aplikacji na telefonie. Tylko tekst i nasza wyobraźnia i kreatywność. Maksymalna mobilność. Od momentu zamieszczenia mojego wpisu jako gracz i MG czekam maksymalnie 24 godziny na wpis każdego z graczy, po czym zaczynam kolejną turę. Każda tura symbolizuje jeden miesiąc życia społeczności. Przypominam że wcielamy się w postapokaliptyczną społeczność która otrzymała szansę rozwoju i przygotowania się na nadchodzącą zimę. Każdy z graczy reprezentował będzie pewną część tej społeczności o podobnych poglądach, jak również wcieli się w społeczność jako całość, arbitralnie podejmując decyzję co do jej przyszłego kierunku działania.  Jako MG odpowiadał będę za przydzielanie tematyki wpisów, samodzielnie wykorzystując mechanikę gry. Wam pozostanie odnieść się do zadanej kwestii i w ten sposób dołożyć swoją cegiełkę do całego obrazu osady. Jako MG będę prowadził comiesięczne podsumowania i relację stanu faktycznego osady.W każdej turze rozdzielę zadania składające się z kilku zadań. 

Po pierwsze każdy z graczy otrzyma wylosowaną przeze mnie z tabelki frazę, do której należy się odnieść. 

Przykład takiej frazy:
“Z jakim naturalnym drapieżnikiem mamy do czynienia w najbliższej okolicy. Czy jesteśmy bezpieczni?”

Dodatkowo pomiędzy każdego z graczy rozdzielę jedno z trzech zadań dodatkowych:

“Odkryliśmy coś nowego” - krótka informacja odnośnie nowego elementu który wpływa na życie naszej osady. Proszę aby gracz sam wybrał, lub wylosował sobie czy jest to element pozytywny czy negatywny, a potem kreatywnie wprowadził coś w życie.
Przykład: Grupa farmerów w czasie przekopywania ziemi pod uprawy odkryła właz do kanalizacji. Ze środka wydobywa się dość nieprzyjemny smród. Nikt jeszcze nie odważył się sprawdzić co jest na dole.

“Temat do dyskusji” - istotna według nas kwestia, którą należy przedyskutować na forum społeczności. Nie oznacza automatycznego działania w danym kierunku, po prostu pozwala wymienić się pomysłami na dalszy kierunek gry i rozwoju. Może prowadzić do różnic poglądów. Każdy z graczy w swoim wpisie odnosi się do wcześniej rozpoczętej dyskusji. Może dojść do sytuacji, że trzeba będzie we wpisie odnieść się do dwóch dyskusji.
Przykład: Czy powinniśmy w ogólę schodzić do tych kanałów. Ryzykować życiem naszych ludzi? Ja uważam że trzeba zasypać właz i zapomnieć o całej sprawie.

“Rozpoczęcie nowego projektu” - zasoby i siły osady skierowane są w kierunku przedsięwzięcia, które w przyszłości zmieni życie społeczności. Gracz podejmuje decyzję autorytarnie. MG ustala w podsumowaniu ile dany projekt będzie trwał.
Przykład: Budujemy stanowisko obserwacyjne na pobliskim wzgórzu, aby mieć rozeznanie w tym co dzieje się w dalszej okolicy i na głównej drodze do osady.


I tak kręcić się będzie wspólnie napisana historia naszej osady, do momentu nadejścia zimy, a wraz z nią być może ogromnego niebezpieczeństwa, na które musimy być gotowi. O tym jak potoczy się historia i jakie są szanse przetrwania naszej społeczności do następnego roku, zadecyduje ostatni, podsumowujący nasze zmagania wpis. Na koniec przypominam, że przyszło nam grać mutantami: zmienionymi przez promieniowanie lub w wyniku nieznanych eksperymentów istotami, które w zniszczonym świecie próbuje znaleźć swoje miejsce do życia. Istotne jest, że często dochodzi do konfliktów z ludźmi, którzy widzą w mutantach zagrożenie dla swojej egzystencji. 


Początek

Grafika dla inspiracji:


Na początku była wola przetrwania

Wygląda na to że nasz eksodus dał nam chwilowe ocalenie. Minęło kilka tygodni odkąd uciekając przed grupami Łowców Mutantów sfosowaliśmy pokryty krą ściek zwany niegdyś Missisipi. Ci, którzy dali radę przedostać się na drugi brzeg na swoich naprędce kleconych łódkach założyli niewielki obóz pod cudem ocalałym przęsłem, niemal kompletnie zniszczonego mostu. Co dzień wypatrywaliśmy pogoni, zbyt zmęczeni aby uciekać dalej. Dzięki opatrzności temperatura szybko rosła, kry było coraz mniej, za to nad gęstą jak olej powierzchnią wody zaczęła unosić się mgła, która skutecznie odstraszyła naszych prześladowców. Pojawiło się jeszcze kilka spóźnionych grup, które opowiadały o tym jak reszta ginęła od kul ścigających nas ludzi, lub topiła się w lodowato zimnych i toksycznych odmętach, gdy ich łódki zaczęły przeciekać lub były taranowane przez duże kawałki pływającego lodu. Siedzimy więc teraz wokół ognisk, które w końcu możemy palić bez strachu. Z pozostałości łodzi i materiału znalezionego w bezpośredniej okolicy powstają coraz solidniejsze konstrukcje. Społeczność dawnych bandytów, odszczepieńców i wyrzutków, wśród których dominują mutanci, chociaż trafić można i na czystych biologicznie ludzi a nawet mających dość bezsensownej walki żołnierzy niesławnego Borgo, półcyborga który zamarzył sobie wytępić całą ludzkość i zrobić miejsce dla nowej, zmutowanej rasy. Jest nas jakieś 150 osób. Wszyscy chcemy w końcu spokoju. Na ogólnym zebraniu, postanowiliśmy tutaj pozostać i spróbować szczęścia na nowych terenach. Kto wie, czy zimą, gdy rzeka zamarznie, nie przyjdzie nam ponownie walczyć o życie.

Kilka tygodni dało nam ogólny obraz sytuacji, w jakiej się znaleźliśmy. O dziwo w samej rzece i na jej brzegach i w ruinach wokół wciąż żyje sporo stworzeń, na które możemy polować. Mamy też wokół sporo budulca, dzięki czemu dość szybko zabudowania wykroczyły poza ochronny dach zniszczonego mostu. Problemem jest woda, która choć jest na wyciągnięcie ręki, nie nadaje się do picia, i trzeba wiele trudu aby ją uzdatnić. Wielki kłopot mamy też z opałem. Wszystko jest tutaj zawilgocone i przegniłe. Palenie czymś takim daje więcej dymu niż ognia i ciepła. Ponad te wszystkie sprawy wybija się jednak zasób potężny i nieoceniony: wspólna chęć do odbudowania tego małego skrawka zniszczonego świata, abyśmy mogli wspólnie nazwać go domem.

Zasoby:
Dostatek: Żywność i budulec
Niedobór: Woda pitna i opał.

Była to pierwsza część zapisu naszej kampanii przez Messenger zatytułowanej Broken Bridge Town. Wkrótce kolejne części.

2 komentarze:

  1. Najlepszy blog erpegowy o Neuroshimie znów żywy! Radość ma nie ma końca :-)
    Czytając wpis na wspomnienie PBFów aż się łezka w oku kręci. Znasz może jeszcze jakieś miejsce w sieci, gdzie sesje tego typu są ciągle żywe?

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za miłe słowa. Wydawało mi się, że Lastinn.info wciąż działa (Przynajmniej tak wygląda). Teraz tak naprawdę jest to kwestia znalezienia ludzi. Sesje z powodzeniem można rozgrywać na dostępnych online dokumentach googla (Google doc)

    OdpowiedzUsuń