28.04.2011

Morderstwo u Rudej Cindy

Prezentuję tutaj krótką scenkę, która może być zalążkiem dłuższej przygody z tajemniczym kultem w tle lub początkiem kłopotów graczy którzy narażą się pewnemu ważniakowi. Tekst brał udział w konkursie organizowanym na blogu Gry Fabularne (http://gryfabularne.blogspot.com)

Otoczka:

Miami. Ekipa znalazła się w małej osadzie w której mieszkają pracownicy sezonowi zatrudniani od czasu do czasu na pobliskiej plantacji.

W knajpie Rudej Cindy zapanowało ogromne poruszenie, nienaturalne dla tej pory dnia. Zaciekawiona biedota zaczęła wychodzić ze swych lepianek, przedzierając się przez błoto w kierunku stojącego na palach budynku w centrum osady. Wewnątrz obskurnego lokalu zebrało Sie już kilkanaście osób. Cindy szlochała. Jej pulchne ciało falowało przy każdym zachłyśnięciu się powietrzem. Przy barze, na drewnianej podłodze siedzieli trzej mężczyźni, niespokojnie przypatrując się ogromnemu murzynowi, który oddychając ciężko, próbował przeszkodzić tłumowi przed wdarciem się do dalszej części knajpy. Aresztowani niespokojnie przypatrywali się nabitej dwururce murzyna, którą właśnie odpędzał co nachalniejszych mieszkańców.

Wieść rozeszła się szybko. Ognista Lara Malto została zamordowana.

To nie byle wypadek. Ciało Lary zostało rozcięte od szyi po podbrzusze, organy wyjęto i wrzucono do jutowego worka po kawie. W rozcięte wnętrze ktoś napchał świeżych liści bananowca. Na stoliku obok łóżka leży nic chirurgiczna oraz igła. Pod łóżkiem ktoś porzucił zakrwawiony nóż rzeźnicki.

Trzej mężczyźni siedzący przy barze zapłacili poprzedniej nocy za prawo do spędzenia czasu z Larą. Tylko oni weszli na górę. Psy w nocy nie wyczuły nikogo obcego. Stróż drzemał przy kracie odgradzającej parter od piętra. Jeden z nich zabił Ognistą Larę

W tłumie słychać szmery. Gdzieniegdzie, przez gwar, przebija się soczyste przekleństwo rzucane w stronę pojmanych. Gdzieś ktoś krzyczy, żebry powiesić wszystkich. Masa ludzka napiera na potężne ciało murzyna. Sopu Mokkano był kimś w rodzaju wójta. Pilnował porządku, zarządzał osadą. Trzej goście przybyli z pobliskiej plantacji. Mieli rekomendację jej właściciela, pana G. Oznacza to, że formalnie pozostawali pod jego opieką. Ciężka sprawa.

Mokkano musi znaleźć winnego i go zabić, inaczej tłum dokona samosądu i rozniesie na strzępy wszystkich trzech. Tego Pan G. już by im nie wybaczył.

Pół godziny – tyle dzieli mężczyzn od śmierci w męczarniach. Wszyscy kochali Ognista Larę Malto. Każdy mężczyzna w osadzie marzył o tym, ze uzbiera kiedyś wystarczająca ilość gambli, aby spędzić z nią choć kilka godzin.

Gracze są obcy. Według tutejszego prawa to oni muszą przejąć rolę sędziów. Muszą zdecydować, który z tych trzech jest mordercą. Jeśli tego nie zrobią, zostaną posądzeni o brak szacunku. Podzielą los skazanych.

Pół godziny: Tylko tyle czasu mają gracze na zebranie informacji. Oto one:

Pierwszy. Charles Moss. To blondyn o szerokiej szczęce i potężnych, niezgrabnych dłoniach. Były rzeźnik z Teksasu, który nie wie jak radzić sobie z kobietami. Prawie uderzyli Dolores, córkę Rudej Cindy, za to że krzywo spojrzała na niego.

Drugi. Simon Kant. Niski, krepy murzyn. Były sanitariusz leczący się z depresji której nabawił się na służbie w jednej z kopalni w Federacji Apallachow. Podobno zainteresował się jakimś dziwnym kultem kapłanów z Haiti

Trzeci. Manuel Niunez. Zarządca oddziału niewolników na plantacji pana G. Sadystyczny typ, który zasłynął tym, ze bitym niewolnikom kazali gryźć swoje ręce. Nosi z dumą blizny po zębach. Kilka jest świeżych.

Mija pół godziny. Mokkano błagalnie patrzy w waszą stronę. Czas wybrać winnego…

Czy bohaterowie wybrali słusznie? Trafili na mordercę, czy skazali niewinnego, a dewiant znowu jest wolny i szykuje kolejne ataki?

Dlaczego zabito Larę w ten sposób?

Co zrobi Pan G., kiedy dowie się że ktoś rozwalił człowieka będącego pod jego protekcją?

Na to pytanie może odpowiedzieć tylko jeden człowiek…. Mistrz Gry…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz