Delikatne promienie wschodzącego słońca rozświetliły sterczące zewsząd kikuty budynków. Jedna wielka masa betonu i stali. Jak okiem sięgnąć ruiny, brud i śmierć. Dawniej było to tętniące życiem miasto. Dziś: monumentalny pomnik ludzkiej hańby. W tym bezkresnym morzu zniszczenia, niczym życiodajny korzeń, wżerała się oczyszczona ludzką ręką ulica. Jadący po niej samochód wzbijał tumany kurzu, płosząc nażarte do nieprzytomności szczury pełzające leniwie do swoich dziennych kryjówek. Wreszcie na horyzoncie ukazała się brama. Wysoka zapora zbudowana ze zwalonych na kupę stalowych wraków samochodów, pospajanych blachą i najeżonych ostrymi stalowymi kolcami. Mur taki bynajmniej nie zachęcał do wspinaczki. Wreszcie dotarli do Yard Town. Najdalej na północ wysuniętego wolnego targowiska. Mężczyźni przy bramie dokładnie przeszukali samochód. Zabrano do depozytu każdą broń palną nie przeznaczoną na handel. Zasady były proste. Tylko strażnicy mogli mieć tutaj broń. W środku zaczynał się teren neutralny. To tutaj można było wymienić się zakładnikami lub zawierać sojusze. To tutaj dwa śmiertelnie zwaśnione gangi ubijały interesy, aby mieć środki do walki z samym sobą. Kobieta i mężczyzna wysiedli z samochodu. Akceptowali warunki właściciela targu. Od wielu miesięcy nie było tu poważnych incydentów. Jeśli tylko dochodziło do bójek, zaraz do akcji wkraczali miejscowi strażnicy. Za zakłócenie porządku w Yard Town kara był tylko jedna – śmierć. Strażnicy targowiska wiedzieli jak tę karę wykonywać na naprawdę wiele sposobów. Byli artystami w swoim fachu. Nowi przybysze przeciskali się przez ciasne alejki budowane pomiędzy magazynami najważniejszych grup i organizacji. Mężczyzna z wielkim wysiłkiem taszczył starą sportową torbę wyładowaną narzędziami i kilkunastoma pojemnikami z medykamentami. Znał to miejsce. Bez trudu odnalazł drogę do centrum. Oczom ich ukazał się w końcu cel ich podróży. Wyrwany z połaci ruin plac pełen był gwaru kupców, podróżnych i wojskowych. Za odpowiednią cenę można było dostać tu wszystko. To Mekka Łowców i Handlarzy, punkt zaopatrzenia dla kilku garnizonów i dla pustynnych gangów plądrujących ziemie daleko na południe stąd. W tym zgiełku i hałasie nie trudno było przegapić spadającą bombę, którą zauważono dopiero, gdy miała dotknąć ziemi. Mężczyzna z przerażeniem obserwował całe wydarzenie. Momentalnie nad targowiskiem zapanował chaos. Ludzie tratowali się wzajemnie by zdobyć schronienie za starym samochodem lub blaszanym barakiem. Bomba delikatnie osiadła na ziemi. Unoszący ją spadochron odczepiony zaraz po dotarciu do ziemi, uleciał zerwany podmuchem pustynnego wiatru. Wszyscy wyczekiwali w napięciu. Lecz wybuch nie nastąpił..
* * *
Grupa ludzi w ciężkich, wojskowych pancerzach przebijała się przez tłum, ciosami karabinów motywując bardziej opornych do ustąpienia z drogi. Wreszcie udało im się dotrzeć do miejsca, w którym spoczywał stalowy przedmiot kształtem przypominający dość duże jajko.
Strażnicy otoczyli przedmiot. Jeden z nich zdjął plecak i wyciągnął z niego kilka narzędzi.
Tłum zbliżał się coraz bardziej, gdy strach ustąpił miejsca ciekawości. Ciekawość to pierwszy stopień do piekła. Moloch po raz kolejny udowodnił, że piekło przybyło na ziemię.
* * *
Mężczyzna wyjął wiertarkę. W jego ruchach widać było, że nie robi tego pierwszy raz. Choć musiał przyznać, że nigdy nie rozbrajał takiej dziwnej bomby. Pokryte tytanem wiertło zbliżyło się do miejsca, gdzie jak sądził, powinien być zapalnik. Ostrze mozolnie ryło stalową płytę. Nagle, coś się poruszyło. Dokładnie naprzeciwko jego twarzy, jedna ze stalowych klapek rozsunęła się, ukazując okular kamery. Nagły błysk pozbawił go zmysłów.
* * *
Ogłuszający huk i jasny błysk ogłuszyły ludzi stojących najbliżej. Ci, co stali trochę dalej, z przerażeniem mogli zaobserwować, jak ze stalowego korpusy wysuwają się ustawione pionowo lufy. Całość podniosła się nieznacznie na wysuniętym obrotniku. Robot zaatakował.
Metodycznie obracał się dookoła własnej osi, wypluwając strzałki z chemikaliami z wysuniętych z boku otworów. Ludzie w panice rozbiegali się, szukając jakiegokolwiek schronienia przed świszczącymi strzałkami, które bezlitośnie wbijały się w ich plecy i nogi. Po kilku minutach robot najwyraźniej nie miał czym strzelać. Obracał się w kółko bezradnie. Ludzie widząc to poderwali się w jego kierunku. Nie można było mieć broni palnej, więc dzieło zniszczenia było utrudnione. Biegnący wyrywali ze straganów stalowe pręty. Kilkunastu dopadło robota bezskutecznie zadając mu ciosy. Jeden z mężczyzn wyciągnął mechaniczny rozcinak. Snopy iskier wystrzeliły w powietrze, gdy ostrze torowało sobie drogę przez stal pancerza. Wkrótce kawałki robota wędrowały z rąk do rąk, niczym wojenne trofeum. Mężczyzna próbujący ją wcześniej rozbroić w końcu odzyskał przytomność. Z napierśniku wystawały wbite igły. Jedna z nich trafiła w szczelinę i utkwiła pod pachą. Wyrwał ją. W środku pojemniczka pozostało odrobinę fioletowej substancji. Reszta została wstrzyknięta w jego ciało. Nagłe torsje wstrząsnęły jego ciałem. Gwałtownie obrócił się i zwymiotował krwią. Nie czuł się dobrze. Coś dziwnego się z nim działo. Czuł, że rozpuszcza się od wewnątrz. Obok niego na ziemię padł mężczyzna, którego twarz pokrywała się w oka mgnieniu sinoniebieskimi czyrakami. Z jego piersi wystawały strzałki.
* * *
RAPORT nr 1334/M/17
Badacz: DELECRUAN Gwain Robert – Skryba naukowy III stopnia
Typ: Robot – Typ dywersyjny
Nazwa robocza : INFEKTOR
Miejsce zdobycia obiektu: New Tracking
Klasyfikacja magazynowa: 5466370-9898
Badany obiekt zdobyto w mieście New Tracking. Zbyt wczesne zluzowanie spadochronu i upadek z dużej wysokości uszkodziły mechanizm kierujący. Zakwalifikowałem obiekt jako robot dywersyjny.
Wymiary :
Wersja transportowa: Wysokość 110 cm/ Obwód 130 cm/Waga 170 kg
Wersja bojowa: Wysokość 120 cm/Obwód 150 cm/Waga 170 kg
Robot nie ma własnego mechanizmu napędowego. Możliwość obracania się wokół własnej osi w pozycji bojowej. Na miejsce dostarczany prawdopodobnie z wyrzutni. W czasie lotu część nośna odpada, a rolę nośnika przejmuje wysunięty spadochron. Rozłożenie ciężaru pozwala zawsze ustawić obiekt w pozycji pionowej. Źródło energii stanowią dwie baterie wodorowe pozwalające na 21 – 25 dni samodzielnego działania. Działalność Infektorów skupiona jest głównie na siedliskach ludności cywilnej. Obiekt dostarczany jest na miejsce, gdzie w pozycji transportowej oczekuje na zbliżenie się celu. Po namierzeniu ofiary robot przechodzi w stan bojowy. Z dołu wysuwa się podnośnik umożliwiający jego obrót. Odkrywana jest kamera na podczerwień, a z boku wysuwają się otwory strzelnicze. Główną bronią badanego obiektu jest sześciolufowa, pneumatyczna wyrzutnia pocisków strzałkowych, które są w stanie pomieścić do 3 ml substancji płynnej. Infektor zazwyczaj dysponuje zasobem około 200 strzałek. Siłę napędową broni stanowi niewielki, dość wydajny kompresor powietrza. Obiekt nie ma możliwości autodestrukcji. Toteż po wystrzeleniu wszystkich strzałek staje się praktycznie bezbronny. Chroni go 4 mm pancerz stalowy dochodzący do 6mm w rejonie komputera sterującego. Cel może działać w nocy. Jego reakcje nastawione są na ciepłokrwiste istoty o masie przekraczającej 10 kg. Do tej pory Posterunek zanotował 64 przypadki ataku Infektora głównie na froncie, ale zdarzały się także ataki na osiedla ludzkie. Dokładne badania stwierdziły że głównym ładunkiem przenoszonym przez pociski jest zmodyfikowany materiał organiczny wywołujący grypę, dur brzuszny lub odmianę dżumy. Niekiedy pociski zawierają chemiczne substancje toksyczne lub przetrwalniki wirusa HIV. Ostatnio znaleziono strzałki zawierające larwalne formy pasożyta przenoszonego drogą pokarmową, który podczas bytowania w organizmie uwalnia znaczne ilości toksyn niszczących powoli nosiciela. Każdy przypadek ataku musi skutkować objęciem zaatakowanego obszaru blokadą sanitarną i kwarantanną, aby uniemożliwić rozprzestrzeniania się możliwymi powstałymi epidemiami. Ostatni przykład targowego miasteczka Yard Town pokazuje jak ważne jest monitorowanie działań tego robota. Obecnie zespół pracuje nad możliwościami zakłócania możliwości bojowych Infektora za pomocą elektronowych fal ultrakrótkich.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz