Stalowa konstrukcja drżała w rytm pracy silników sprzęgniętych dla jednego, wspólnego celu – wydobycia z tej przeklętej, suchej ziemi zbawiennych litrów wody. Odwierty sięgały dziesiątek metrów, przeszukując warstwy gleby w nadziei znalezienia podziemnych cieków. Ostatni z zaworów maszyny prowadził do potężnego zbiornika, w którym gromadzono skarb pustyni. Wydobycie szło pełną parą gdy na horyzoncie pojawiła się chmura dymu i kurzu. Wszyscy wstrzymali oddech, nadciągał kolejny kataklizm. Por. Chong wyrwał lornetkę z rąk przerażonego zwiadowcy. Kilka kilometrów dalej trzech Łowców pędziło w ich stronę. Za nimi, na horyzoncie wykwitła kolejna chmura kurzu. Dwie fale ataku. Typowe.
Chong splunął na ziemię patrząc na przerażonych kursantów.
- No dobra, szczurze bobki, mamy na karku łowców. Na szczęście na piasku nie mogą osiągnąć swojej standardowej prędkości. Zobaczymy, czego takie robactwo jak wy zdołało się nauczyć.
Jazda! Jaaaaaaazda gnoje!!! Pozycja strzelecka. A kto do diabła obsłuży tę wielkokalibrową panienkę na dachu? Może ja? Jefferson do działka.
Łowcy wbiegli na skalistą część pustyni. Ich przerażające kosy błyszczały w słońcu.
Kursanci drżeli. Myśleli, że przeszkolenie będzie polegało na strzelaniu do puszek. Ludzie z Posterunku widocznie szkolą się inaczej. Łowcy nabrali prędkości. Jeden z nich groźnie wysunął przednie odnóża gotując się do skoku.
- Ognia!!!
Przedpole przed nimi błyskawicznie zmieniło się w namiastkę piekła na ziemi. Tumany kurzu podrywanego przez padające pociski wezbrały tworząc czarną ścianę.
Porucznik kopnął leżącego przy samochodzie żołnierza.
- Milton baranie!!! Czego cię uczyłem. Jedna ręka na kolbie, dwójnóg wbijasz w ziemię i kontroluj ogień!!! Te naboje kosztują!!!
Nagle zza ściany kurzu wyskoczyła jedna z ocalałych maszyn. Korpus podziurawiony kulami i zwisające na pęku kabli ramię z ostrzem świadczyły o tym, że kursanci strzelają dziś celnie.
Maszyna zaczęła biec w kierunku leżącego przy samochodzie Miltona. Ten nie mógł się ruszyć. Leżał sparaliżowany strachem. Porucznik Chong wyrwał mu karabin posyłając serię wprost na stalowy korpus. Stalowa istota odrzucona siłą ołowiu przekoziołkowała przed nimi. Jedyne ocalałe ostrze ryło piasek. Błysk przewodów i kilka wyładowań elektrycznych było namiastką ostatniego tchnienia. Porucznik rzucił karabin przed na wpół zemdlonym żołnierzem. Na jego spodniach i na piasku wokół niego wykwitła plama oddanego ze strachu moczu.
- A teraz panowie mam dla was niespodziankę. Radźcie sobie sami…
Zza piaskowej chmury wybiegły trzy kolejne maszyny. Chłopakom nie trzeba było drugi raz powtarzać. Huk wystrzałów mieszał się z dźwiękiem kul uderzających o pancerz Łowców i z przekleństwami płynącymi wartkim strumieniem z ust walczących mężczyzn. Milton raz za razem słał kilkunabojowe serie. Jego strach odpłynął razem z wsiąkającą właśnie w piasek uryną. Dokładnie zgrywał przyrządy celownicze, jedną ręką stabilizował skaczącą kolbę, dwójnóg był wbity w ziemię, słał pociski tam gdzie na pewno mogły trafić w stal…w końcu naboje kosztują…tak jak uczył ich Instruktor Chong…
Jesteś instruktorem. Już od dziecka zauważyłeś, że dzieci w osadzie uczyły się od ciebie jak zawiązać buty czy zrobić dobrą procę. Rodzice wróżyli ci karierę nauczyciela. Ty jednak wolałeś walczyć. Los chciał, że udało ci się połączyć obie funkcje… Spod twojej ręki wyszło wiele rekrutów. Część z nich dzięki twoim naukom żyje do tej pory. Nie pamiętasz ile już wiosek odwiedziłeś, żeby nauczyć ich mieszkańców jak skuteczniej przyłożyć bandytom. Zdarzało ci się nawet szkolić i tych drugich. Ostatnie sukcesy motocyklistów z Blood Bears
to w końcu efekt twojego szkolenia….ja bym się tym za głośno nie chwalił. Choć z drugiej strony żadne gamble nie śmierdzą…jak to się mówi. A tani to ty nie jesteś…
Cechy:
Doświadczenie ponad wszystko – Doskonale wiesz, że strzelanie do puszek nie nauczy tych ludzi jak naprawdę obchodzić się z bronią. Lepiej do tego celu nada się małe plemię mutków.
Kiedy szkolisz kogoś w trudnych warunkach to automatycznie zdajesz o poziom łatwiejsze testy na powodzenie twoich starań nauczenia tej bandy wieśniaków jak walczyć o swoją kapustę.
Niestety stres dodatkowo motywuje ludzi do popełniania różnych głupstw podczas szkolenia a sama metoda jest bardzo inwazyjna…Czy twój mistrz gry wie co znaczy pojęcie „Friendly Fire”…
Specjalista – Skoro uczysz gangersów jak się strzela to znaczy że musisz dysponować naprawdę potężnymi umiejętnościami. Wybierz jedną dziedzinę, w której się specjalizujesz z pomiędzy umiejętności: Walka wręcz; Broń strzelecka; Broń dystansowa. Masz tę umiejętność zagwarantowaną na 3 poziomie. Człowiek uczy się przez całe życie. Chcesz być mistrzem – ćwicz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz