20.05.2010

Asortyment sklepu Zajceva #1

Ben Hustler szybkim, ćwiczonym od lat ruchem wyciągnął broń z kabury, kładąc ją do czerwonej skrzyni na broń osobistą. Przechodząc przez wykrywacz metalu skłonił się jednemu ze strażników. Ten odpowiedział uprzejmym uśmiechem.
- Dzień dobry panie komendancie! Pracowity dzień? - Jak zawsze. Szef jest mam nadzieję? - Tak. Proszę do następnego pomieszczenia.
Stalowe drzwi otworzyły się niemal bezszelestnie. Na kanapie siedział kolejny strażnik skręcający właśnie papierosa. Dalej, za zakratowanym okienkiem, wielki niczym niedźwiedź mężczyzna dopijał właśnie swoją kawę. Pomarszczoną ręką wprawił pozytywkę w ruch z lubością patrząc na obracającą się wokół własnej osi, szklaną baletnicę . Z blaszanej puszki pobrzękiwała melodia Jeziora Łabędziego. Igor Zajcev nigdy nie rozstawał się z jedyną ocalałą pamiątką rodzinną i puszczał ją za każdym razem kiedy do jego sklepu wchodził klient. Ujrzawszy komendanta powstał z krzesła. W świetle żarówki można było dostrzec że lewa część twarzy równie z nosi ślady oparzeń podobne do tych na dłoni. Hustler pamięcią powrócił do wydarzeń sprzed dziesięciu lat, kiedy pod gradem ołowiu wypluwanego przez atakujące maszynki Molocha, wraz z kilkoma kolegami ciągnął za sobą nieprzytomnego i poparzonego Zajceva. To właśnie wtedy maszyny po raz pierwszy użyły miotaczy płomieni.
Druga obrona Nowego Jorku została okupiona ogromnymi stratami, ale czujki Molocha musiały wycofać się na swoje tereny. Aż strach pomyśleć co by było gdyby Stalowa Bestia użyła głównych sił.
- Ben! Jak miło Cię widzieć. Co Cię do mnie sprowadza?
Zajcev ukrytym pod blatem przyciskiem otworzył drzwi do magazynu i serdecznie uścisnął starego przyjaciela. Ruchem ręki zaprosił go do pomieszczeń mieszkalnych.
- Witaj Igor. Pomyślałem, że wpadnę…no i przy okazji muszę coś sprawdzić. - Najpierw przyjemność, potem obowiązek – Igor wyciągnął z szafki butelkę przedwojennej wódki. Wprawnym ruchem otworzył konserwę i pokroił wojskowe suchary.
Alkohol przyjemnie rozgrzewał. Zbliżała się zima a podróże w opancerzonym samochodzie nie należały do najbardziej komfortowych. Na pytające spojrzenie przyjaciela komendant westchnął cicho i wyłożył z czym przyszło mu się mierzyć ostatnimi czasy.
- Gangi znowu podniosły głowy. Wczoraj ostrzelano nasz posterunek na zachodnim krańcu miasta. Dzielnicy Mattrow też się nieźle dostało. Zaatakowano magazyn z żywnością. Zabito czterech członków dzielnicowej milicji oraz jednego z naszych ludzi których wysłaliśmy na pomoc. Wiem że bandyci dysponowali czymś cięższym niż zwykle. Znaleziono tulejkę po rakietnicy LAW oraz kilka karabinów szturmowych. Te gnojki miały też niezły zapas amunicji. Posterunek, który ostrzelano wyglądał jak sito. Dobrze, że chłopaki pojechali na patrol, a reszta w porę zauważyła szykujących się do ataku bandziorów. Zginął tylko jeden z moich ludzi oraz kilku mieszkających wokół posterunku cywilów. Już coraz trudniej zapewnić bezpieczeństwo w ruinach położonych daleko od centrum. Ludzie zaczynają szemrać że prezydent nie potrafi ich obronić. Najgorsze jest to, że atakowano z terenu kontrolowanego przez nas, a nie donoszono mi o jakiś większych próbach przemytu broni… - Słyszałem coś o tym. Prezydentowi wydaje się, że to my dostarczamy broń…czy tak? - Prezydentowi póki co nic się nie wydaje. Kazał tylko sprawdzić wszystkie sklepy, które dostały od niego pozwolenie. Wiem że nie ma świadków, że sprzedajesz gierki, kiedy kupujący nie dostał zgody od nas. Musze tylko dla zwykłych formalności sprawdzić co ostatnio sprzedałeś i komu. - Nie ma sprawy – Igor uśmiechnął się przyjaźnie podając mu gruby, zapisany drobnym pismem brulion.
Hustler przez chwilę studiował kolejne kartki. Potem wraz z Zajcevem przeglądał zawartość wyłożonych starymi szmatami, wojskowych skrzyń..
- Wygląda na to, że wszystko się zgadza. Sprzedałeś kilka pistoletów…trochę amunicji, jeden granat…w sumie nic takiego, co mogło być użyte przez tamtych gnoi. Wygląda na to że znowu ktoś przemyca do miasta sprzęt bez naszej wiedzy. Moi ludzie sprawdzą jeszcze innych handlarzy a w szczególności Krwawego Ricka. Już od dawna podejrzewałem, że ten wieprz coś kręci na boku – Hustler przerzucił kilka kolejnych kartek – Pewnie po tym incydencie będzie trochę kontroli, więc nie trzymaj nic ponad to co mamy spisane. Prezydent ciska się ze złości, bo cały czas ma problem z ujarzmieniem tego oceanu ruin, a Moloch coraz bardziej zaczyna nas naciskać. - Może przy okazji masz ochotę popatrzeć na kilka ciekawych egzemplarzy, które moi ludzie zdobyli w Atlancie? Mam też trzy nowe książki o broni. No i w butelce zostało jeszcze trochę wódki. - Dorothy znowu się wścieknie jak wrócę pijany, ale wiesz że nie mógłbym sobie odmówić tej przyjemności. Pokaż, co tam masz.
* * *

# Bushmaster M-17s #

Parametry:

Obrażenia: Ciężkie
Kaliber: 5,56mm
Nabój: 5,56x45 NATO
Punkty przebicia: 1
Wymagana budowa: 11
Szybkostrzelność: 2
Pojemność magazynka: 30
Dostępność: Niewielka
Cena: 90 Gambli
Reguły specjalne: Celny ( Dołączony celownik ), Niezawodny.

Komentarz Zajceva: Broń odkupiona od wędrownego handlarza w okolicach St. Matheus. Podobna do Steyr Aug lecz produkowana w Ameryce w latach 1995 – 2005. Według komentarzy autorów książek nie cieszyła się szczególnym popytem na rynku cywilnym a wojskowi i policja w ogóle jej nie zauważali. Do tej pory musiało się zachować niewiele sztuk, ponieważ jest to pierwszy egzemplarz, jaki spotkałem. Waży 3,7 kg i mierzy 76 cm. Pasują do niej magazynki z M-16, M4A1 i ich modyfikacji. Strzela amunicją, która jest jeszcze dostępna, więc myślę że to dobra inwestycja.


* * *

Dwaj mężczyźni ostrożnie przeczesywali ruiny małego miasteczka, którego nazwy nikt już nie pamięta. Wschodzące słońce raziło niemiłosiernie w oczy a zaciekawione przybyszami gryzonie wychylały się ze swoich nocnych legowisk. Ostrożnie szukali dla siebie dogodnego miejsca. W końcu ich trudy zostały nagrodzone. Wspięli się na zardzewiałą latarnie która mocno już skorodowana, przechyliła się opierając o piętrowy budynek. Schody były zniszczone, więc była to jedyna droga aby dostać się na piętro. I o to im właśnie chodziło. Za nimi równie ostrożnie skradali się kolejni ludzie z ich oddziału. Wszystko zgodnie z planem.
Trzeba było kilku godzin aby na umówione miejsce dotarł herszt Płomieni – znanego z okrutności motocyklowego gangu. Czekał na przybycie ludzi, którzy dostarczą mu informację o miasteczku Galeen Town, na które od miesięcy ostrzył sobie zęby. Ludzie Ci przybyli już wcześniej i właśnie szykowali się do przesłania informacji.
Peter odbezpieczył swój najnowszy nabytek: karabin szturmowy M17s Bushmaster. Sterta szmat na framudze zniszczonego okna miała mu zapewnić stabilność przy celowaniu. Przez okular celownika optycznego ujrzał znienawidzoną przez okolicznych ludzi twarz. Ten parszywiec był już tak bezczelny, że nie spodziewał się, aby ktoś mógłby mu zagrozić. Miał się teraz przeliczyć. Z budynku rozległ się strzał. Herszt zsunął się z motoru trzymając się za przestrzeloną szyję. Drugi pocisk trafił go w głowę kończąc agonię. Bezmyślni gangersi rzucili się do swych maszyn i na pełnej prędkości wpadli między ruiny, siejąc pociskami po zniszczonych budowlach. W ruinach stracili swoją manewrowość i szybkość. Przyczajeni wśród gruzu mężczyźni czekając właśnie na ten moment odpowiedzieli ogniem. Tak właśnie kończy się historia gangu Płomieni.


* * *

# Luger P-08 Parabellum #


Parametry:

Obrażenia: Lekkie
Kaliber: 9mm
Nabój: 9x19 Parabellum
Punkty przebicia: 1
Pojemność magazynka: 8
Dostępność: Unikat
Cena: 80 Gambli
Reguły specjalne: Zawodny, Celny, Unikat ( + 1 do reputacji ), Mały magazynek.

Komentarz Zajceva:
Pistolet dostarczony przez łowcę i handlarza Tima McMuskie. Jak twierdził, znalazł go w ruinach domu pewnego weterana wojennego z czasów II wojny światowej. Według znalezionych listów i zapisków ze wspomnień była to broń wziętego do niewoli niemieckiego kapitana łodzi podwodnej. Niestety inne znalezione w tym miejscu gamble: listy, mundur, odznaczenia i ksiązki zostały sprzedane, z powodu czego bardzo ubolewam. Jest to bardzo ładnie wyglądający pistolecik. Ma klasę i czuć w nim historię. Może nie jest tak dobry jak nowoczesne konstrukcje ale robi wrażenie i rozstanę się z nim z ciężkim sercem. Ktoś go dostosował i pistolecik pożera współczesne dziewiątki, więc nie ma problemu z amunicją. Niestety piętno czasu się na nim odcisnęło i czasami bywa zawodny. Mierzy 23 centymetry i waży 1,9 kg.
Cudo.


* * *

Pierwszy raz w życiu ujrzał Las Vegas jak był malutkim chłopcem. Pamiętał jak był zafascynowany przeogromną paletą barw, jaka wyrzynała się z mroku pustyni. Jego ojciec zabrał go tam na urodziny. Tak się składa że urodzili się tego samego dnia więc zawsze razem spędzali ten szczególny dzień robiąc coś na co zwykle nigdy nie mieli czasu. W tym pamiętnym roku odwiedzali twierdzę hazardu. Pamiętał smak malinowych lodów z posypką, napięcie, jakie udzielało się wszystkim przy grze w jednorękiego bandytę oraz uśmiechniętą twarz ojca który z dumą prezentował wygrany w BlackJacka worek żetonów. Dziś odwiedzając po wielu latach to miejsce nie mógł się nadziwić jak bardzo wszystko się zmieniło. Widać życie w teksasie strasznie go rozpieściło i nie mógł jeszcze przyzwyczaić się do tych wszystkich martwych rumowisk, jakie widział podróżując na północ. Pierwszym kasynem, jakie spotkał był „Wesoły Króliczek” W niczym nie przypominał tych przedwojennych. W obskurnym wejściu stało dwóch goryli. W źle dopasowanych, opinających ich napompowane sterydami mięśnie marynarkach, wyglądali bardziej śmiesznie niż groźnie. Spokojnie dał się przeszukać. Właśnie odkładał swój pistolet, kiedy z wejścia wyszedł elegancko ubrany mężczyzna w towarzystwie kolejnych ochroniarzy. Zmierzał w kierunku zaparkowanego luksusowego mercedesa gdy kątem oka zobaczył broń stojącego przed wejściem mężczyzny. Szepnął coś do ochroniarza.
- Mój szef chciałby pana zaprosić do swojego samochodu.
Otoczony zewsząd staruszek wsiadł do limuzyny. W środku na wygodnym siedzeniu siedział widziany przez niego elegancki mężczyzna.
- Mam do pana pytanie. Co to za broń którą pan przyniósł do naszego pięknego miasta i skąd ją pan ma.
- Eee… nie wiem dokładnie.To Luger chyba…przynajmniej tak jest wyryte na kolbie a znalazłem ją na moim polu, kiedy orałem ziemię. W czasie orki odkopałem drewnianą skrzynkę pokrytą skórą. W środku był ten pistolet. Było też trochę amunicji i dokumenty w jakimś dziwnym języku. Papiery i skrzynkę sprzedałem.
- Luger…Luger..a tak. A więc mam do pana propozycję. Dam panu tysiąc żetonów, które będzie pan mógł zainwestować w moim lokalu w zamian za tę broń.
- Za ten złom… to szczodra propozycja proszę pana, ale ja muszę mieć broń jak będę wracał do domu.
Elegancik odwrócił się i powiedział kilka słów do kierowcy. Ten po chwili oddał mu swój rewolwer.
- Mam dziś dobry dzień, więc niech stracę. Dorzucę jeszcze ten rewolwer. Co pan na to.
Teksańczyk zauważył że ochroniarze z napięciem czekają na choćby jeden gest szefa aby go rozszarpać.
- Dziękuje za tak szczodrą ofertę. Proszę oto pański pistolet.
- Dziękuje również. Miłej zabawy w „Wesołym Króliczku”
Staruszek wysiadł z samochodu i podszedł do wejścia. Rozładowany rewolwer oddał na przechowanie. Potrząsnął trzymanym przez siebie workiem i przyjemny dźwięk podrzucanych wewnątrz żetonów znów przywołał obrazy z dzieciństwa. Może szczęście mu dziś dopisze. W końcu to jego urodziny…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz