Stało się! Przyszedł
czas na chwilę refleksji!
Wynik moich
przemyśleń zasmucił mnie pokrywając czoło siecią zmarszczek a oczy napełniając
bezdenną rozpaczą. Otóż doszedłem do wniosku, że czasu na gry fabularne będę
miał coraz mniej. Ośmiogodzinne wypady w wyobrażone krainy postapo mogę włożyć
między miejskie legendy. Od biedy raz na pół roku będę się spinał, aby coś
takiego zorganizować i zapewne będę podekscytowany jak szczur w dojrzewalni
serów.
Poza tym RPG-owa posucha… Żegnaj ukochana Neuroshimo!
Żegnajcie niezliczone systemy w które chciałbym zagrać ale nie miałem
czasu/odwagi/chętnych współgraczy/ odpowiedniej mobilizacji…
Pozostało mi się pogodzić z sytuacją i dostosować.
„Hańba!” krzyknąłem jednak, dobywając w wyobraźni szabli.
Bez walki się nie poddam. Po czym przystąpiłem do knucia i planowania.
Szybko wyszło, że
jeżeli już uda się zaoszczędzić trochę czasu , to będę miał do dyspozycji około 2 - 3 godziny w tygodniu. Nie ma szans
na normalną sesję. Moi znajomi, którzy czasem godzinę muszą poświęcić na dojazd
nie pójdą na to, aby spotkać się na tak krótko, rozegrać kilka scenek, zebrać
sprzęt i rozejść się do domów. Pozostała więc opcja, od której podświadomie
stroniłem od zawsze, traktując ją raczej jako kiepski zamiennik, a nie alternatywę.
A więc (werble):
GRA PRZEZ INTERNET!
Skwapliwie,
aczkolwiek ze zdegustowaniem przystąpiłem do przygotowań.
Teraz, kiedy mam już za sobą pierwsze sesje, przyznać się muszę,
że popełniłem błąd onegdaj na wstępie przekreślając taką formę RPGowania. Co
więcej, stałem się wielkim fanem grania przez sieć. Po trochu z konieczności, a
i dlatego, że przy odrobinie wysiłku można bez problemu połączyć klasyczny
sposób prowadzenia rozgrywki z wykorzystaniem możliwości komputera. Nie
przeszedłem na drugą stronę barykady. Nie uważam aby takie granie było lepsze
niż bezpośrednie spotkanie z kumplami, przy piwku czy herbacie, w piknikowej,
odprężającej atmosferze i ze świadomością że otaczają cię ludzi którzy lubią
spędzać czas tak samo jak ty. I że wszyscy razem dla postronnego obserwatora
wyglądamy jak banda popaprańców ;] Jeżeli tylko będę miał możliwość zebrania
ekipy i spotkania się na sesji na żywo, bez problemu odwrócę się plecami od
laptopa, zgarnę książki pod pachę, wrzucę kostki w kieszeń i raźno pomaszeruję
w stronę miejsca koncentracji.
Chce tylko
powiedzieć, że dla osoby która chce grać w RPG, uwielbia taki typ
intelektualnej rozrywki i traktuje je jako hobby, zawsze znajdzie się jakiś
sposób. Nie ma co się poddawać.
Najwyżej krócej pośpicie…
Na koniec parę
wniosków. Czyli minirecenzja z moich zmagań z wirtualnym RPGowaniem.
Gra przez sieć
otworzyła przede mną szereg nowych możliwości. Przede wszystkim mogę pograć z
każdym, kto ma dostęp do sieci i szczere chęci, bez względu na to gdzie obecnie
mieszka. Opcja ulokowania w innym mieście czy nawet kraju przestała mieć
znaczenie. I to mi się podoba. Do tej pory możliwość taka istniała tylko na
konwentach i zjazdach fanów. I tutaj zachęcam przede wszystkim tych, którzy
mieszkają na terenie na którym ciężko o podobnych zapaleńców. Sieć was wyzwoli!
Obawiałem się
że ten skromny czas jaki jestem w stanie poświęcić na grę, będzie przeszkodą.
Okazuje się jednak że i tutaj się myliłem, bo wielu ludzi skłonnych jest
zaakceptować podobny czas rozgrywki wiedząc, że po skończonej sesji nie czeka
ich mozolny powrót do domów. Mogą tak jak skończyli grę, w kapciach z różowego
pluszu i połatanym dresie, z opróżnionym kubkiem po herbacie, przystąpić od
razu do realizowania kolejnych ważnych punktów w porządku dnia.
Teraz czas na
kilka słów na temat programów. Najważniejsza sprawa to komunikacja głosowa, na
której właściwie można oprzeć całą rozgrywkę. Siedząc przy wspólnym stole też
możemy zamknąć oczy i słyszeć jedynie głosy współgraczy, więc różnicy wielkiej
nie ma.
Eksperymentowałem zarówno z programem Skype, jak i Mumble a
także podobnym do niego TeamSpeaku. Każdy z nich generalnie zdał egzamin.
Jeżeli mamy już
głos, to możemy ruszyć odrobinę dalej, i na ekranie monitora widzieć wspólną
przestrzeń, tak jakby nasze spojrzenia były skupione na stole, na którym
rozłożono mapy i karty postaci. Najbardziej popularnym narzędziem jest tutaj
program Maptool. Do tej pory uważam że jest genialny… chociaż z niego nie
korzystam przy graniu online. Zwyczajnie mam problem z połączeniem. Kicha. Za
to używam go do tworzenia map i w tej roli jest niezastąpiony i daje mnóstwo
frajdy. Gdy już myślałem że przyjdzie mi ograniczyć się do komunikacji głosowej
wpadłem na genialny projekt graczy z USA, którzy stworzyli Roll20 – wirtualny
stół do grania w RPG na bazie przeglądarki, posiadający znaczną część funkcji
Maptoola. Również darmowy, więc jeśli jeszcze się nie zapoznaliście z tym
projektem, to polecam z całego serca. Tym razem problemów z łącznością nie było
i właśnie na Roll20 bawię się teraz w najlepsze. Program ten ma wbudowany w
sobie komunikator głosowy, generator rzutu kością a także funkcję przekazu
obrazu z kamery internetowej i wiele innych bajerów takich jak możliwość
wrzucenia muzyki jako tła do kampanii. All In One. Właściwie jest to obecnie
najgenialniejsze rozwiązanie dostępne dla graczy w sieci. Moim skromnym zresztą
zdaniem.
Na koniec, coś
do czego się strasznie napaliłem. Uwielbiam przesłuchiwać różne fajne audycje.
W pewnym momencie natrafiłem na YouTubowy kanał pewnego gracza RPG o
pseudonimie YuriPrime, który z prawdziwie godnym uwagi zapałem nagrywa swoje
sesje prowadzone via Internet. Zapraszam zresztą do odwiedzenia jego stronki:
YuriPRIMEpoland:
Nie dość że strasznie mi się prowadzone i
nagrywane przez niego sesyjki podobały, to jeszcze zapragnąłem aby moje sesje
również zostały uwiecznione. Na pamiątkę, albo ku przestrodze jak nie grać,
albo dla połechtania ego, albo cokolwiek;] I się zaczęło…
Witaj ponownie
Neuroshimo!
I tak oto wpis
ten dobiega końca. Wpadłem. Polubiłem grę przez sieć i nawet jeśli trochę z
konieczności, to i tak świetnie się bawię. I to o czym pisałem, działa.
Oczywiście na pierwszym miejscu Neuroshima. Poszperałem
wśród ogłoszeń i szybko udało się nawiązać kontakt z graczami z Ostrołęki
(Pozdrowienia, chłopaki!) Gdyby nie Internet nie mielibyśmy okazji pograć.
Kilka spotkań organizacyjnych, mozolne docieranie i ustawianie wszystkich
programów. Zarówno ja jak i moi gracze byliśmy świeżakami, jeśli rozchodzi się
o grę przez sieć. Musieliśmy uczyć się na błędach. W końcu dogadaliśmy się co
do szczegółów kampanii i najbardziej preferencyjnego czasu na granie.
Wystartowaliśmy.
Ustawiamy się z dnia na dzień. Szybka akcja poprzez mail lub
FB. O ustalonej godzinie każdy z nas siada przed swoim komputerem. Czasem
godzinka, czasem dwie. NEUROSHIMY! W Teksasie, z twardymi kowbojami,
podstępnymi Mexami, Mutkami, krowami i indiańcami. Western Postapo. Super
wyzwanie! Nigdy czegoś takiego nie grałem.
No i nagrywamy te nasze RPGowe wypociny. I jestem z tego
powodu bardzo zadowolony. Mam pamiątkę i mogę w każdej chwili przypomnieć sobie
co było na ostatniej sesji.
Pozostaje mi więc
zaprosić was do mojego kanału na YT, stworzonego specjalnie dla nagrywanych
sesji. W chwili gdy piszę ten tekst, znajduje się tam kilka nagrań z
Neuroshimowej kampanii w Teksasie. Mam nadzieję że wkrótce będzie tam ich o
wiele więcej. Nie tylko z Neuroshimy… ale przede wszystkim!
Kanał YouTube:
BartoshRPG:
Kończąc już ten
przynudnawy wpis. Postanowiłem odezwać się po sporej przerwie. Chciałem
podzielić się dobrą nowiną i ciekawym rozwiązaniem. Pokazać, że dla chcącego
nie ma nic trudnego. Że się da, mimo pędzącego świata i upływających w
straszliwym tempie godzin których zawsze jest za mało żeby zrobić wszystko co
się chce. Jestem szczęśliwy bo mogę grać, choć może nie w perfekcyjnych
warunkach, ale jednak. Dedykuję ten wpis Yuriemu, który swoją akcją oraz
wieloma wypowiedziami zainspirował mnie do naśladownictwa.
Oswajam się z nowym sposobem grania. Wydaje mi się że jest
coraz lepiej.
I tak granie ze znajomymi przy jednym stole rządzi!
Pozdrowienia!