3.03.2010

Mark Ahmad Fadeel

Mężczyzna zabrudzonym rękawem koszuli otarł spocone czoło. Panujący na zewnątrz upał z pewnością nie ułatwiał mu pracy. Ostrze specjalnej antystatycznej piły mozolnie przegryzało się przez skorodowany stalowy korpus. Pociski rakietowe typu „powietrze – ziemia” należały do względnie stabilnych, ale przy takich uszkodzeniach należało zachować szczególną ostrożność. Ostatnie mocowanie puściło dość szybko. Powoli podważał osłonę głowicy. Kilka centymetrów dzieliło go od niebezpiecznego wnętrza pocisku. Kąciki ust uniosły się lekko, gdy zauważył prawie nie naruszony mechanizm detonacyjny. W takim stanie robota pójdzie mu już z górki. Nie zdążył dokończyć myśli, gdy nagły błysk eksplozji pozbawił go zmysłów.

* * *

Imię: Mark Ahmad
Nazwisko: Fadeel
Pochodzenie: Człowiek z …nie twój zasrany interes
Profesja: Kaznodzieja Nowej Ery
Specjalizacja: Technik
Umiejętności: Mat. wybuchowe, Elektronika, Mechanika
Choroba: Okaleczony

Budowa: 9
Zręczność: 7
Charakter: 14
Percepcja: 9
Spryt: 15

Wyposażenie: Dwie buteleczki ze środkami uśmierzającymi ból, okulary przeciwsłoneczne, rewolwer S&W 38, trzy naboje, podniszczony Koran.

===HISTORIA===

Mark Fadeel był małym dzieckiem, gdy rozpoczął się bunt maszyn. Mieszkał wraz z trójką rodzeństwa w jednej z biednych dzielnic Chicago. Jego ojciec, potomek pakistańskich imigrantów, prowadził mały zakładzik ślusarski. Matka zmarła zaraz po porodzie najmłodszego syna. Tą ponurą i pełną wyrzeczeń egzystencję przerwał atak bombowy na centrum Chicago. Zautomatyzowane bombowce ominęły początkowo biedniejsze dzielnice, dzięki czemu część ich mieszkańców zdołała zbiec. W czasie przedzierania się przez pełne uciekinierów ulice, od ojca i młodego Marka oddzieliła się reszta rodzeństwa. Przepadli bez wieści. Przez kolejne kilka lat część uchodźców błąkała się po bezdrożach, ukrywając się w pośpiesznie opuszczanych fabrykach lub wegetując pod gołym niebem. Ataki chemiczne i biologiczne, promieniowanie i głód zbierały śmiertelne żniwo. Ojciec Marka dzięki znajomości mechaniki podłączył się do wycofującej się z północy grupy amerykańskich dezerterów. Pracował dla nich kilka lat dopóki nie zmogła go gruźlica. Wtedy to strzałem w tył głowy podziękowano mu za współpracę. Dorastający Mark który pod okiem ojca zdobywał mechaniczne umiejętności, został siłą wcielony do zdziesiątkowanego oddziału, który z dumnych amerykańskich żołnierzy przemienił się w bandę zdegenerowanych bandytów. Po ojcu, oprócz talentu technicznego, odziedziczył pokaźną torbę na kółkach oraz zestaw narzędzi. Przeglądając odziedziczony dobytek odnalazł kilka starych książek, w większości napisanych po angielsku. Dzięki nim zdobył podstawy wiedzy o materiałach wybuchowych i elektronice, które następnie rozwinął korzystając z resztek wiedzy jaką dzielił się z nim dawny sierżant wojsk inżynieryjnych znany wówczas jako Jednooki Bill. Staruszek przygarnął młodzieńca traktując go jak syna. Mark chłonął wiedzę z ojcowskich książek. Angielskojęzyczną wersję Koranu studiował dość niechętnie, tylko ze względu na pamięć o ojcu, który zawsze gorąco go do tego zachęcał. Zagadką pozostawał pamiętnik ojca spisany w języku jego dziadków. Wkrótce nadszedł długo oczekiwany dzień w którym młody Mark miał zemścić się za śmierć ojca. Podczas jednej z potyczek z teksańską milicją trzy wozy bojowe stanowiące główną siłę uderzeniową dezerterów wyleciały w powietrze. Za cenę wolności młody mechanik, oraz kilku ludzi skupionych wokół Jednookiego Billa, postanowiło zdradzić dotychczasowych towarzyszy. Teksańczycy nie zamierzali jednak dotrzymać umowy i wolność trzeba było okupić ciężką walką w okrążeniu. Ranny Mark, który po swoim ojcu przyjął również imię Ahmad, widział jak ścięty serią Jednooki Bill osłaniał odwrót pozostałych przy życiu bandytów. Tułający się później samotnie młodzieniec dołączył do rolniczej karawany wiozącej żywność w kierunku zachodniego wybrzeża. Osiedlił się w enklawie Roanoke zbudowanej na gruzach miasteczka o takiej samej nazwie.

===CZASY OBECNE:===

Przed wypadkiem

Mark Ahmad Fadeel to osoba powszechnie znana w handlowym forcie Roanoke. Dzięki swoim umiejętnościom szybko uzyskał coś na kształt wysokiego statusu społecznego. Zajął stary magazyn części do maszyn rolniczych. Odratowane przez niego podzespoły schodziły jak świeże bułeczki. Dość szybko ożenił się i spłodził dwójkę dzieci. Po kilku latach zapasy rolniczego żelastwa poważnie się uszczupliły, a zwykłe naprawy nie satysfakcjonowały go. Przerzucił się więc na wtórne wykorzystanie surowców - a konkretniej na odzyskiwanie materiałów wybuchowych z setek niewypałów zalegających pośród zgliszczy okolicznych miast. Odzyskiwany w ten sposób materiał trafiał głównie do licznych kopalni w Federacji Appalachów. Wkrótce rodzina Fadeel uchodziła za jedną z bogatszych i bardziej wpływowych w osadzie. Niestety dość duże zyski wiązały się z jeszcze większym niebezpieczeństwem. Wielokrotnie wysyłane po „surowiec” ciężarówki wylatywały w powietrze. Pewnego upalnego dnia senną osadą zatrzęsła potężna eksplozja. Znajdujący się na uboczu stary magazyn przekształcony na warsztat został praktycznie zmieciony z powierzchni ziemi. Wybuch wyrwał potężną dziurę w złomowej palisadzie otaczającej osadę. Okoliczne domy zawalały się grzebiąc pod gruzami mieszkańców. Zginęło siedemnaście osób. Wielu odniosło rany. Zadziwiające było to, że znajdujący się w samym epicentrum wybuch Mark Ahmad przeżył. Potwornie okaleczonego i skrajnie wycieńczonego wyciągnięto z gruzów po dwóch dniach. Od tego czasu wiele się zmieniło.

Po wypadku

Obrażenia które odniósł w czasie eksplozji praktycznie uniemożliwiły mu jakąkolwiek pracę. W czasie gdy dochodził do siebie nastąpiła w nim duchowa przemiana. Całe dnie studiował odziedziczony po ojcu Koran. Jego dorastający syn, którego od najmłodszych lat uczył technicznego rzemiosła, był już w stanie zastąpić zniedołężniałego ojca. Pomimo sprzeciwu społeczności Roanoke syn Marka Ahmada również zajął się wydobywaniem materiału wybuchowego z niewypałów. Okaleczony ojciec, gdy tylko odzyskał siły wydatnie mu w tym pomagał służąc radą i doświadczeniem. Głównym jego zajęciem po wypadku było uliczne nauczanie prawd które poznawał studiując Koran. Religia przyjęta została dość niechętnie, jednak powoli zyskuje nielicznych zwolenników. Sam Mark Ahmad zaczął żyć według wyczytanych w piśmie słów. Pojął za żony dwie kobiety które straciły partnerów w spowodowanym przez niego wybuchu. Coraz częściej spotkać go można na głównym placu handlowym, gdzie często naucza korzystając z dość licznego audytorium. Społeczność Neomuzułmanów jest wciąż nieliczna, lecz powoli zyskuje coraz większą liczbę uczestników.


===WYGLĄD ZEWNĘTRZNY===

Mark Ahmad Fadeel jest niewysokim, lekko siwiejącym mężczyzną. Wybuch dość potwornie go okaleczył: Brak mu prawej ręki urwanej aż do barku, prawa część twarzy jest potwornie poparzona: z trudem można rozpoznać linię ust oraz miejsce w którym kiedyś było oko. Lewa część twarzy jest tylko delikatnie pokiereszowana. Nosi krótką kruczoczarną brodę Odłamki tkwiące głęboko w nogach sprawiają że dość znacznie utyka. Ma nienaturalnie pochyloną sylwetkę. Zdrową rękę zazwyczaj opiera na profesjonalnej medycznej kuli która pozwala mu odciążyć obolałe nogi. Zwykle nosi znoszone ciemnozielone sztruksy oraz czarny podkoszulek z zaszytym prawym rękawem. Na ramieniu nosi brezentową torbę w piaskowym kolorze, w której trzyma Koran, leki oraz broń – stary rewolwer S&W 38 który czasem ma zatknięty za pasek.

===PRZYKŁADOWE HACZYKI DO SESJI===

Mark jest liderem małej neomuzułmańskiej społeczności. Nie podoba się to kilku ważnym osobom w Salt Lake…

Ogromna wiedza nt. materiałów wybuchowych, mechaniki i elektroniki wydaje się niezwykle atrakcyjna. Mężczyzna jednak niezbyt chętnie chce się tą wiedzą dzielić…

Mark odda naprawdę wiele za protezę. A jeżeli ktoś załatwiłby okaleczonemu mężczyźnie cyberprotezę umożliwiającą ponowną pracę, stanie się automatycznie jego dozgonnym przyjacielem. Rodzina Fadeel wciąż też należy do wpływowych.

Mark Ahmad potrzebuje kogoś kto zna arabski, lub szuka słownika arabsko-angielskiego. Chce rozszyfrować pamiętnik ojca.

Posterunek kompletuje zespół speców który będzie w stanie uzbroić zdobyty właśnie nowoczesny pocisk z niewielkim ładunkiem nuklearnym.

Potężne stalowe drzwi hangaru na niewielkim lotnisku doświadczalnym będą wymagały kilku kilogramów porządnego materiału wybuchowego. Znajomy ochroniarz wie gdzie w okolicy można kupić taką ilość.

Kawał naprawdę żyznej ziemi marnuje się, bo kilka lat wcześniej kilku spanikowanych żołnierzy naszpikowało ją minami spodziewając się ataku Molocha. Nie obejdzie się jednak bez specjalisty.

Hassan Fadeel – syn Marka Ahmada dobrze płaci za wskazanie niewybuchów lub starych pól minowych.

Podburzony tłum wyznawców Allacha chce zlinczować teksańskich kupców których ochraniają gracze. Rozwiązanie siłowe nie jest mile widziane.

Mark Ahmad jest uzależniony od środków przeciwbólowych i płaci za nie naprawdę solidnymi gamblami.

Teksańczycy życzyli by sobie, żeby ktoś w końcu uciszył szalonego kaznodzieje który okazuje im jawną wrogość.

===CIEKAWOSTKI===

Ojciec Marka Ahmada był zwerbowanym przez Al.-Kaidę bojownikiem, który był zamieszany w organizację tragicznych zamachów na bogatych potentatów i przedsiębiorców żydowskich. W latach 2016 – 2019 w serii zamachów bombowych i napadów zginęło łącznie 37 ludzi. Szczegóły znajdują się w napisanym po arabsku pamiętniku. FBI szykowała się do zatrzymania Ahmada, lecz ich plany pokrzyżował początek buntu maszyn.

Mark Ahmad swoje ocalenie przypisuje Allachowi. W rzeczywistości uratowało go to, że pierwszy, niewielki wybuch części materiałów wybuchowych znajdujących się w pocisku odrzucił go na znaczną odległość, a zawalony stalowy dach utworzył dość solidną osłonę. Po kilku sekundach eksplodował pozostały w pocisku materiał , niszcząc okolicę.

Znana powszechnie jest nienawiść Marka Ahmada do Teksańczyków. Jeszcze przed wypadkiem kilkukrotnie opłacał grupę najemników, którzy atakowali karawany z Teksasu.

Z biegiem czasu w wypowiedziach Marka pojawia się motyw Teksańczyków jako niewiernych, którzy zajmują zimie obiecaną która nie należy do nich. Argumenty te coraz częściej zyskują poklask.

* * *

Przez gwar targujących się kupców przebił się mocny i zdecydowany głos. Potwornie okaleczony mężczyzna siedział na pustej skrzynce po pomidorach. W lewej ręce trzymał ciężką księgę. Unosił ją wysoko, tak że promienie słoneczne przelatywały przez przestrzelinę w dolnej części księgi. Jedyne oko jakie posiadał błyszczało od religijnego uniesienia. Mężczyzna spojrzał po zebranych i ponownie podjął kontynuowany wątek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz